Jakiś czas temu głośnym filmem była „Wielka Cisza”. To film o życiu w zakonie, wypełnionym kontemplacyjną ciszą. Mam wrażenie, że cisza jest w ostatnim czasie dobrem luksusowym. Kiedy ostatnio szłyśmy z koleżankami podczas nordic walkingu zwróciłam uwagę, że pewien nastolatek jadąc rowerem przez wąwóz słuchał przez głośnik dosyć dynamicznej muzyki. Kiedy my poszukiwałyśmy ciszy, on poszukiwał pobudzenia.

Bardzo zwróciło to moją uwagę. Zauważyłam, że otaczamy się ogromną ilością bodźców, w tym dźwiękowych. Coraz trudniej w codzienności zadbać o taką przestrzeń wolną od dźwięku. Nie chodzi mi wyłącznie o szum miasta, ale również od hałaśliwych rozmów, takiego mocnego zwracania na siebie uwagi, wszelkich mediów, jak radio czy telewizja.

Często zaraz po wejściu do domu włączamy radio lub jakąś płytę, tylko po to, by coś gdzieś grało. Tak jakbyśmy chcieli celowo zagłuszyć ciszę. Mój mąż uwielbia słuchać głośnej muzyki w drodze, kiedy jedziemy w dalekie trasy. Nieraz proszę, go byśmy chociaż chwilę przejechali bez żadnych dźwięków z otwartością na zanurzenie się w ciszy.

Cisza dla mnie jest czymś wyjątkowym – obnaża nas z naszego stosunku do siebie. Dlatego, że w ciszy zaczynamy dopuszczać do siebie myśli, których być może nigdy byśmy nie usłyszeli. Pozwala nam znaleźć w sobie przestrzeń do wewnętrznego dialogu. Do poznania własnych emocji i pragnień. Tylko czy pozwalamy jej być obecną w naszym życiu?

Cisza w przyjaźni

Ostatnio rozmawiałam z moją przyjaciółka i dywagowałyśmy na temat tego, czy potrafimy być z przyjaciółmi w ciszy. Wydaje się, że sztuką bliskości jest dobrze się czuć, po prostu będąc razem, bez dialogów, konieczności prowadzenia small talk-owych konwersacji. Tylko czy my kiedykolwiek pozwalamy sobie na przetestowanie tego typu odczuć. Raczej, kiedy nagle zapada cisza, towarzystwo czuje się nieswojo i każdy próbuje na szybko znaleźć jakiś temat zastępczy, który pozwoliłby podtrzymać dobrą zabawę. Rodzi się napięcie.

Wydaje się, że w prawdziwej przyjaźni można po prostu być ze sobą, nie rozmawiając. Po prostu przykładowo jechać obok na rowerze i nie mieć potrzeby się odzywać. Przykładowo wspólnie można kontemplować przyrodę i moment w życiu, który właśnie wspólnie przeżywamy i doceniamy.

Pytanie dlaczego cisza jest tak niewygodna?

Cisza w biznesie

W biznesie wydaje się wręcz odwrotnie. Kiedy przykładowo prezentujesz przed Zarządem swój raport z działania departamentu, cisza może być niewygodna. Może wydawać się, że coś idzie nie tak, bo szefowie nie dają żadnego sygnału, który pozwoliłby rozumieć ich reakcję. Cisza w negocjacjach może oznaczać rozważanie jakiejś opcji, ale może być również grą na czas lub oczekiwaniem na ustępstwo. Milczenie klienta po przedstawieniu oferty raczej nie wróży nic dobrego. Co więcej praca w open space często wiąże się z dużym szumem, jeśli przykładowo osoby pracujące w tej przestrzeni prowadzą telefoniczne rozmowy z klientami.

Ale tu również mogłoby znaleźć się miejsce na ciszę. Przykładowo jednym z wymiarów jest poszukiwanie dla siebie takiego specjalnego czasu – takiej cichej godziny – na myślenie strategiczne i planowanie. Wielu menedżerów zajętych ciągłymi spotkaniami, rozmowami z pracownikami, wykonywaniem na cito różnych zadań, po prostu nie znajduje takiego czasu dla siebie. Moim zdaniem jest to jeden z warunków skuteczności, zarówno tej biznesowej, jak i osobistej, jeśli dajemy sobie taką przestrzeń na myślenie. Ale musimy pamiętać, że samo miejsce się nie zrobi, musimy o to świadomie zadbać.

Sprawdź czy tworzysz taką przestrzeń dla siebie.

Cisza w sobie

Dla mnie cisza jest bardzo ważna. Szczególnie taka, którą tworzę przerywając aktywność, by się po prostu zatrzymać w biegu. Najwięcej doświadczam jej w górach lub na spacerach, ale nieraz wymaga to zadbania o specjalne miejsce i czas.

Ja uwielbiam raz na jakiś czas wybrać się w miejsce odosobnione, gdzie mogę przebywać w ciszy. Dla mnie takim miejscem są Rekolekcje Ignacjańskie. Jest wiele innych miejsc, gdzie można się zatrzymać na chwilę i oddać refleksji nad swoim życiem i przyjętym kierunkiem rozwoju.

Tylko czasami mam wrażenie, że boimy się tej ciszy. Gdy nawet pojawi się w jakimś momencie to być może zaraz zaczynamy scroll-ować media społecznościowe w celu zabicia nudy. Nawet w kolejce w urzędzie lub innym miejscu, gdzie trzeba poczekać, nieraz po prostu szukamy pobudzenia, by wyrównać poziom bodźcowania.  

Czy masz taką przestrzeń w sobie, gdzie spotykasz się sam_a ze sobą, by po prostu lepiej siebie poznać?

Tym razem bez pytań do refleksji. Po prostu daj sobie 10 minut po przeczytaniu tego tekst i usiądź wygodnie, skup się na swoim oddechu i sprawdź, co do Ciebie przyjdzie (słowa, obrazy, myśli). Pozwól sobie na chwilę ciszy…

Podziel się artykułem z innymi osobami

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email

Dodaj komentarz

Bądź na bieżąco

Bądź na bieżąco!

Nie przegap nowości i wyjątkowych promocji.